"Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało". Historia miłości Bartosza Kurka i jego żony Anny W niedzielny wieczór podopieczni Nikoli Grbicia zapewnili swoim fanom niezapomniane emocje.
Ona jest najlepszym co mnie spotkało, dlatego pozwólcie, że przy swoim pozostanę chociaż tak wiele w tym czasie się stało, to nadal wierzę, że kiedyś szansę dostanę. foundfaith Magdalena 26 września 2010 roku, godz. 20:52
Translations in context of "co mnie w życiu" in Polish-English from Reverso Context: Najgorsze co mnie w życiu spotkało.
Mam ochotę wyjść na ulicę i wykrzyczeć to całemu światu. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Do końca życia będę dziękować Bogu, że cię mam. Jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością. Kocham cię i będę to okazywać każdego dnia" - napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Kolejne trzy dni minęły beznadziejnie. Chłopcy spędzali czas z Naomi, która na każdym kroku próbowała mi udowodnić, że jest lepsza ode mnie. Oni się świetnie bawili a ja siedziałam sama w hotelu albo spędzałam czas z mamami moich przyjaciół.
wiesz że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało? wiesz że jesteś najlepszą rzeczą która mi się w życiu przytrafiła? (translated literally) Inglês (EUA) Francês (França) Alemão Italiano Japonês Coreano Polonês Português (Brasil) Português (Portugal) Russo Chinês Simplificado (China) Espanhol (México) Chinês Tradicional
. polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Odejście było najlepszym, co zrobił. Była najlepszym, co cię spotkało. Jestem najlepszym, co go w życiu spotkało. Wyjazd był najlepszym, co mnie spotkało. Jules, jesteś najlepszym, co mam. Jules, you're the best thing I've got going on right now. Zostanie muszkieterem... było najlepszym, co mnie spotkało. Becoming a Musketeer... was the best thing that ever happened to me. Jesteś czymś najlepszym, co teraz mam. 'Cause you're like the best thing I got going on right now. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Ale najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło było poślubienie mamy i narodziny Twoje i Mikey'a. "But the best thing that ever happened to me"was when I married your mom and I had you and Mikey. Jej wyjazd z miasta... było najlepszym, co spotkało Jenny. Jesteś najlepszym, co mi było dane. Ty i Hudson jesteście najlepszym, co mi się przytrafiło. Ona jest najlepszym, co przytrafiło się tej rodzinie. She's the best thing that's ever happened to this family. Jest czymś najlepszym, co nas spotkało. Kiedyś pewnie będziesz najlepszym, co mnie spotkało, ale w tej chwili cię nienawidzę. I'm sure you're going to be the best thing that ever happened to me someday, but right now I just really hate you. Jesteś najlepszym, co mi było dane. Byłaś najlepszym, co mnie spotkało w tamtym czasie. Naprawdę jesteś czymś najlepszym, co mogła by zaoferować NYPD. A ty jesteś najlepszym, co miałam. Najlepszym, co możemy teraz zrobić, to trochę przystopować i wyluzować. But the smart thing to do right now is to take a beat and just cool out. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 27951. Pasujących: 119. Czas odpowiedzi: 382 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
*CHARLIE* Obudziliśmy się w dobrych humorach. Ogarneliśmy się i zeszliśmy na dół, gdzie w salonie siedziała moja mama. Pewnie wróciła późno, bo nawet nie usłyszałem. -Jak tam wieczór? -zapytała. Usiadłem na kanapie obok mojej mamy, a brunetka na moich kolanach, opierają głowę na mojej szyi. -Było wspaniale. -odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna i pocałowała mnie w policzek. Zadzwonił mój telefon, który odebrałem. -Alex dzwoniła, powiedziała żebyśmy do niej przyszli. -Okej, a o której? -Około wstała z moich kolan. -Ej jest 10. Muszę już iść. Muszę posprzątać, zadzwonić do Camerona... -Spokojnie masz jeszcze 6godzin -zaśmiałem się. -Tylko 6 godzin .- oznajmiła. Cała Kate. Wszyscy ci, którzy jej nie znają myślą, że jest zbuntowana nastolatką, która myśli tylko o imprezach i ma gdzieś zasady. W rzeczywistości jest pilną uczennicą, robi wszytko o co poprosi ją mama, a o przyjaciół dba bardziej niż o siebie. Mogę się założyć, że gdybym, ja czy Leo zadzwonili do niej o 3 w nocy przyjście do nas zajęło by jej 5minut. Taka jest Kate, którą kocham nad życie. -Odprowadzę cię. -powiedziałem i chciałem iść na górę żeby się przebrać. -Dziękuję, ale nie mam czasu. -uśmiechnęłam się i pocałowała mnie w usta a moją mamę przytuliła. Nim się obejrzałem już jej nie było. -Eh żebyś ty się tak spieszył do domu sprzątać. -skomentowała mama. -Chyba się nie doczekasz. -uśmiechnąłem się ironicznie. -Mam nadzieję że Kate cię zmotywuje. -Haha mamo ona wie, że to jest niemożliwe. -To opowiadaj jak tam wasza kolacja. -siedzieliśmy w salonie i opowiadałem o wczorajszej randce. Oczywiście pomijając nasz pierwszy raz. Moja mama uwielbia Kate i zawszę mówi mi, że jestem szczęściarzem i nie mogę tego spieprzyć. *KATE* Gdy przyszłam do domu, zrobiłam to co miałam zrobić, rozmawiałam z Cameronem ponad godzinę. Bylo po 15 gdy drzwi od mojego pokoju otworzyły się a w nich stał nie kto inny tylko Leondre Devries. -Mówiłam ci ze sto razy, że się puka! -krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką. Zaśmiałam się a on był poważny. -Czemu się nie śmiejesz jak zawszę? -zapytałam bo to faktycznie było dziwne. Kto jak kto ale on nie potrafi być poważny. Mogę się założyć, że nawet na pogrzebie znalazł by powód do śmiechu. Przyjrzałam mu się. Wyglądał...nie tak jak zawsze. Zazwyczaj chodził w bluzach, jakiś t-shirtach i zwykłych sposobach. Teraz jego włosy były idealnie ułożone, nie miał bluzy tylko koszule i czarne zwezane spodnie. Wiedziałam, że nie przyszedł by spędzić ze mną czas, bo zawsze siedzieliśmy w dresach przed telewizorem. do mnie i pocałował w policzek, poczym usiadł obok na łóżku. Zamknęłam laptopa. -Coś się stało? -Muszę ci coś już wiedziałam o co chodzi. -Dziś masz randkę z Amanda? -zapytałam prosto z mostu. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony. -Charlie ci powiedział, prawda? -Tak...Leondre wiesz zrobiło mi się wtedy smutno. Jesteśmy przyjaciółmi a ty mi nie mówisz mi takich rzeczy... -Tak, wiem przepraszam. Wiem, że mogę ci o wszystkim powiedzieć, tak jak ty dla mnie ,ale wiem, że nie lubisz Amandy więc nic nie mówiłem. -Słuchaj Leondre, może to być Amanda, jak dla mnie możesz być nawet gejem. -chłopak się w końcu zaśmiał. -We wszystkim co robisz będę cię wspierać. Na tym polega przyjaźń. Jezeli ty jesteś szczęśliwy, ja jestem szczęśliwa. Ty płaczesz ja płacze. Ty skaczesz z mostu, a ja biorę łódkę i płynę ratować twoja upośledzona dupe. -uśmiechnęłam się a on zaśmiał. -Jestes najlepszą przyjaciółka na świecie. -powiedział i mnie przytulił. - A ty najlepszym przyjacielem. -Dobra to teraz powiedz mi co mam robić. -odsuneliśmy się i usiedliśmy na przeciwko siebie. -Bądź sobą. Jeżeli sie nie zakocha w tobie od razu to musi być z nią coś nie tak. -Hahaha mówię serio. -No nie wiem, a gdzie idziecie? -To pierwsza randka, więc połazimy po parku, a potem pójdziemy coś zjeść. -oznajmił. -To dobry pomysł. Bałam się, że zabierzesz ją do kina. -Hahah Kate milion razy mi o tym mówiłaś. NA PIERWSZEJ RANDCE TRZEBA SIĘ POZNAĆ! -Myślałam, że mnie nie słuchałeś. -Nie no, to akurat jest trafna myśl. Niby uczę się z Amanda 3lata, ale nie rozmawialiśmy wcześniej. Więc musimy bo ona jest idiotką. Pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie. -Dobra, więc możesz kupić jej kwiaty. Dziewczyny lubią kwiaty. Może jakiś bukiet żeby był inny niż wszystkie. -Bukiet, inny niż wszystkie. -powtarzał jakby chciał zapisać w pamięci. -Powiedz, że wygląda pięknie. I pokaż jej, że interesuje cię co robi w wolnym czasie, czym się interesuję. -Na prawdę mnie to interesuje, więc to nie będzie trudne. -No właśnie, otwieraj jej drzwi... Z resztą po co ja ci to mówię. Zawsze to robisz. -uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. -Ale niech się nie czuje jak na przesłuchaniu. Opowiadaj jej o sobie. Ja lubię słuchać, a jestem dziewczyną...-zasmielismy się. -Bądź sobą a na pewno będzie twoja. -uśmiechnęłam się pokrzepiająco i przeczesałam ręka jego włosy. -Dziękuję Kate. -powiedział, mocno mnie przytulił i pocałował w glowe. Szczerze to uważam że Leondre byłby idealnym chłopakiem. Jest czuły, dobrze wychowany, umie wysłuchać, zawsze doradzi i pomoże. CHŁOPAK IDEALNY. Siedzieliśmy jeszcze trochę, napisałam do Alex, że się trochę spóźnię, bo Leondre miał swoją randkę o 17, więc wyszedł ode mnie po się i poszłam na autobus. Charlie już u niej jest. Dom Alex jest nie duży, ma piękny zielony kolor. Weszłam na jej posiadłość i... Zobaczyłam Charliego z jakaś blondynką. O co chodzi. Ona stała na deskorolce, jedna reke trzymała w okolicy jego żeber a druga na ramieniu. On trzymał ją za ramiona. Uczył ją jeździć. Byli dość blisko siebie. Podeszłam bliżej. Charlie sie szeroko uśmiechnął gdy mnie zobaczył. Dalej stali w tej samej pozycji. -Cześć kochanie. -powiedział uśmiechnięty blondyn. -To jest Cece, koleżanka Alex. A to moja dziewczyna Kate. -ostatnie słowa powiedział z dumą. -Cześć -uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń w stronę dziewczyny. -Przepraszam, ale muszę się trzymać Charliego. -powiedziała z przekąsem, a ja schowałam dłoń. Patrz bo sie kurwa zabijesz. Nic już nie powiedziałam i poszłam do domu Alex. Drzwi były otwarte. -Heej. -powiedziałam gdy weszłam do środka. Alex i Matt stali przy oknie i obserwowali Charliego i tą blondynę. -Cześć. Nic nie zrobisz? -zapytała Alex pokazując ręka w stronę okna. -Co mam zrobić? Charlie uczy twoją koleżankę spojrzałam na Matta i oboje zaczęliśmy się śmiać, nie mam pojęcia dlaczego. Alex patrzyła na nas marszcząc brwi. -Po pierwsze to nie moja koleżanka a po drugie zobacz jak ona na niego patrzy. Śmieje się jak głupia, mało tego ONA GO DOTYKA. -podkreśliła ostanie słowa. Podeszłam do okna. Faktycznie wyglądało to nie fajnie. Dziewczyna ma ładna figurę, jest chudsza ode mnie. Ma jasne blond włosy i... Jest ładna. -Kto to jest? -zapytałam poważnie, nie odrywajac od nich wzroku. -No w końcu sie ogarnęłaś. -westchnęła Alex. -Mój boże, czemu ja muszę tego słuchać. -skomentował Matt, jego dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, a ja sie zaśmiałam. -To córka, przyjaciela mojego ojca. Niedawno zamieszkała w naszym mieście ze swoim tatą, jej rodzice są rozwiedzeni, i nie zna tu nikogo. Mój ojciec poprosił mnie żebym przedstawiła jej znajomych i pokazała miasto. -wytłumaczyła blondynka, a ja próbowałam ogarnąć to jakoś w mojej głowie. -No i nie zapomnij o tym, że spodobał się jej Lenehan. -dodał Matt, a Alex szturchnela go ramieniem. -Okej. -powiedziałam krótko. Oboje patrzyli na mnie wielkimi oczami. -Kate, wszystko w porządku? -zapytał chłopak. -Dajcie spokój. Charlie mnie kocha i choćby nie wiem jak ta cała Cece się starała on nawet nie pomyśli o niej w żaden inny sposób niż o koleżance. -Że co....?! -zapytali oboje. Zaśmiałam się. -Słuchajcie. Wiem, że Charlie mnie kocha i nigdy by mnie nie zdradził. -uśmiechnęłam się. -No, w sumie to tak. Uważam że jesteście parą idealną. -stwierdziła blondynka. -A słyszałem, że ty i Charlie mieliście randkę. -oboje uśmiechnęli się znacząco. -Tak wiecie, kolacja, romantyczna atmosfera, było fantastycznie... -Tak, Charlie nam opowiadał. -chyba się zarumieniłam. On im chyba nie powiedział,prawda? -No więc... Ta blondi nie jest moim zagrożeniem. -Może napijemy się wina? -zaproponował Matt. Przyniósł czerwone wino i usiedliśmy na kanapie. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Po dłuższym czasie przyszedł Charlie z Cece. -O jak tu wesoło. -stwierdził mój chłopak. Nalał dziewczynie i sobie wina. Pociągnął mnie za rękę żebym wstała. Zajął moje miejsce i przyciągnął mnie na swoje kolana. Posłałam zwycięski uśmiech Alex. Matt się zaśmiał - O co chodzi? -Nic. -odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. Widziałam zazdrosna minę Cece. W sumie to się jej nie dziwię, że spodobał się jej mój Charlie, ale niech trzyma ręce przy sobie, bo może je stracić. Resztę wieczoru spędziliśmy śmiejąc się i rozmawiając na luźne tematy. Trochę wypiliśmy, więc dobry humor nam dopisywał. Charlie nie ma nic przeciwko, jeżeli pije alkohol przy nim, w odpowiedniej ilości. *LEO* Zrobiłem tak, jak kazała Kate, poszedłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet kwiatów. Nie znam sie na tym, ale myślę, że jest okej. Zrobiłem zdjęcie, żeby później pokazać Kate. Pochwale się jaki to ze mnie romantyk. Zadzwoniłem dzwonkiem do domu Amandy. Otworzyła mi drzwi, wszystko pięknie, ładnie, podziękowała za kwiaty, które zaniosła do domu i poszliśmy w stronę parku. Amandzie buzia się nie zamykała, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że mówiła głównie o tym co robiła z wlosami, paznokciami i gdzie to i za ile kupuje ubrania. Po godzinie słuchania tych dziwnych i niezrozumiałych dla mnie rzeczy miałem ochotę stamtąd uciec. Boże jakim cudem ona mi się podobała. Owszem jest bardzo ładna, ale mamy zupełnie inne charaktery. Gdy usiedliśmy w pizzerii, moja znajoma powiedziała że mogę ja wybrać, bo jej jest wszystko jedno. Posłuchałem jej i wybrałem jakaś pizze i napoje. Znowu się zaczęło, dowiedziałem się, że Amanda jest na diecie. Osobiście uważam że nie potrzebnie, bo z jej figurą jest wszystko okej. Czy ona nie mogła powiedzieć tego wcześniej. Nie mogłem wytrzymać już jej gadania. Jeszcze nigdy nie poznałem osoby tak zaparzonej w siebie. W końcu się zmęczyłem sytuacją, przeprosiłem ją i poszedłem do toalety. Zadzwoniłem do Kate, cholera poczta głosowa. -Kate, dzięki, że odbierasz, gdy potrzebuję pomocy-powiedziałem z sarkazmem- Eh jak to odsluchasz już będzie za późno... Nienawidzę cię i tego, że zawsze masz rację. Twój kochany Leondre .-zostawiłem jej wiadomość i wróciłem do mojej,, randki,,. Było mi głupio jeść przy Amandzie więc postanowiłem ją odprowadzić do domu. TO BYŁ NAJGORSZY BŁĄD W MOIM ŻYCIU: ZAPROSIŁA MNIE DO ŚRODKA. Przeklinam moje dobre wychowanie, które nie pozwoliło mi odmówić. *CHARLIE * Z Kate postanowiliśmy wrócić piechotą, wypiliśmy nie dużo, ale jakby nasze mamy dowiedziały się że coś piliśmy to byłaby wojna. Jest po 21 szliśmy przez centrum trzymając się za ręce. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. -Kate kochasz mnie? -zapytałem i zatrzymałem się. Dziewczyna zbizyla się do mnie, uśmiechnęła się i pocałowała w usta. -Najbardziej na świecie. -Mam pomysł. -oznajmiłem i spojrzałem na drzwi obok. -Chyba sobie żartujesz... -Nie Kate. Jestem śmiertelnie poważny. -na początku patrzyła na mnie poważnie ale po chwili uśmiechnęła się. I razem weszliśmy do pomieszczenia. *KATE* Zadowoleni z siebie poszliśmy do domu mojego chłopaka. Weszliśmy dośrodka i zdjelismy buty. Śmiejąc się weszliśmy do kuchni połączonej z jadalnia z mysla zjedzenia czegoś. W jadalni siedzieli Victoria, Pani Karen, moja mama i Leondre. -O cześć. -przywitał się blondyn a ja się uśmiechnęłam. -O mój Boże. Co wy macie na rękach?!-zapytał Leo. -No wiecie... -Charlie podrapał się po karku. -Kate, czy to tatuaż? -zapytała moja mama. Tak razem z Charliem zrobiliśmy sobie tatuaże. Leo się podobały. Naszym mamom w sumie też, ale były jakoś tak sceptycznie nastawione. I oczywiście zaczęły gadać że jesteśmy za młodzi, a dokładnie to ja, i że zostanie nam to do końca życia. Blablabla. -Jak tam randka z Amanda? -zapytałam Leondre, który siedział podpierając policzek na ręku i dłubałam w cieście. Nasze mamy zaczęły się śmiać. -To była najgorsza pierwsza randka w moim życiu... -Kate następnym razem weź telefon. -dodała pani Victoria. -Dzwoniłem do ciebie żebyś mi pomogła jakoś sie wydostać z tego piekla. -zasmielismy się Cały czas gadała o sobie. Nawet nie o sobie, tylko o swoich włosach i paznokciach. Już wiem co to balejaż. - znowu wybuchliśmy śmiechem. -Oj Leo, masz jeszcze czas... -pocieszyła go mama. -Tak, poczekam aż Kate znudzi się Charliem. -zazartowal. -Możesz sobie pomarzyć stary... -skomentował blondyn. Resztę wieczoru spędziliśmy na śmianiu się i rozmowach. Wszyscy sie przyglądali naszym tatuażom. We trójkę poszliśmy na górę, do pokoju mojego chłopaka. -Co wam strzeliło do glowy z tym tatuażem? -zapytał brunet przyglądając się im już poraz setny. -Spontan. -odpowiedział Charlie. -Wiecie, że tego nie zmyje się woda? -Śmieszne. -Leondre jesteśmy świadomi, że zostanie nam to do konca zycia. -Jesteście niepełnoletni, kto wam to zrobił? -Weszliśmy do lokalu i okazało się że to dobry znajomy Rusha i Kate go zna. Zrobił nam bez problemu i zapłaciliśmy praktycznie grosze. -oznajmił Charlie zmieniając mi opatrunek. Potem ja zmieniłam jego opatrunek i wróciliśmy z mamą do domu. -Kate bardzo cieszę się z twojego szczęścia, ale wiesz jakie jest życie raz z górki a raz pod górkę... Jesteście ze sobą kilka miesięcy, nie sądzisz... -zaczęła temat mama gdy byłyśmy już w domu, przerwałam jej. -Nie mamo, nie sądzę. Jestem z Charliem szczęśliwa, traktujemy nasz związek poważnie i tyle. Nie zaczynaj więcej tego tematu. -powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Była trochę nie miła, ale zdenerwowałam się. Jesteśmy szczęśliwi, nasz związek jest idealny i nie mam zamiaru słuchać pesymistycznego myślenia mojej matki. To że jej się w życiu nie powiodło nie znaczy że mnie spotka to samo. Charlie mnie kocha i nigdy nie zachowałby się jak mój ojciec. Zadzwoniłam do Camerona i oczywiście powiedziałam mu o tatuażu. Jak to on zaczął się śmiać. Wiem, że nie lubi Charliego, zawsze ocenia kogoś zanim go pozna, ale co zrobisz. Wie, że jestem szczęśliwa i to mu wystarczy. Kazał wyslac mu zdjęcie. Zrobiłam to i poszłam spać.
Rozdział 6. Cieszmy się każdą chwilą.. My? Czyli kto..? Całowaliśmy się długo. Bardzo długo. Wkońcu coś uderzyło mi do głowy że nie powinnam. - Ejj , ejj! Stop.. - Jack stop! Przecież ty masz dziewczyne.. - powiedziałam. - Zapomnij o niej - zaczął mnie znowu całować. Wziął mnie na ręce i chciał przenieść na łóżko. - Nie Jack! - Uspokój się! To nie uczciwe. Ja nie moge! Musisz się zająć jedną dziewczyną. - Maleńka już mam! Ciebie , kochanie. - powiedział i położył rękę na mojej twarzy. - Nie , nie masz! - Nie dotytkaj mnie.. Nie jestem twoją własnością. - Co? Anka? O co Ci chodzi... - A o to że jeszcze wczoraj pobiłeś mojego najlepszego przyjaciela, masz dziewczyne , a całujesz się ze mną! - Wgl.. nie powinno mnie tu być. - Przepraszam musze już iść. Zabrałam swoją torbe i już wychodziłam gdy Jack chwycił mnie za rękę. - Puść mnie! - krzyknełam. Wyrwałam się i trzasnełam drzwiami. Nie będę łatwą dziewczyną , która daje się sobą pomiatać. Niech się postara! Zresztą ma już dziewczyne. Nie jest uczciwy wobec niej więc napewno nie jest uczciwy do mnie. Nie moge tak. Pobiegłam szybko do 'domu'. - Hej Sara! - Chodź na deske. - Musze się komuś wygadać.. bo.. oszaleje! - krzyknełam z łzami w oczach. - Ok już , już . - zabrałyśmy deskorolki i odrazu pojechałyśmy w strone morza.. Gdy jeździłam zawsze poprawiał mi się humor. Usiadłyśmy na piasku i zaczełam wszystko jej tłumaczyć. Jak było... Co zaszło mniędzy mną , a Jackiem.. Zdziwiła się. Zdziwiła się że to wszystko wytrzymuje i nie chce się zabić. Nawet nie wie jak bardzo chce... Mam ochote czasem skończyć z mostu albo się utopi .. Nagle jakieś głosy zawołały mnie z oddali. Nie miałam ochote się odwracać zato Sara miała. - Ty patrz! - Znasz tych gostków? Bo oni Ciebie chyba tak.. Jacy przystojni... - Kto znowu!! - Zawołałam. Poznałam że to Maxi i Oskar. - Tak znam.. Koledzy Jacka. - Heej.. - powiedzieli. - Cześć. - To jest Sara moja najlepsza przyjaciółka.. - powiedziałam z niesmakiem. Nie miałam ochoty na towarzystwo.. - Cześć Sara.. - powiedział Oskar. Zauważyłam że spodobała się ona Oskarowi. - Hej - odpowiedziała. - Ania.. Mam do Ciebie sprawe. - powiedział Maxi. - Ok mów.. - Chodź na strone.. - powiedział i pokiwał głową w bok. - Już ide.. - wstałam z zkwaszoną miną. Poszliśmy na skałki. Dokładnie gdzieś prześliśmy dziesięć kroków. Sara i Oskar zostali i gadali coś o deskach. - Możesz mi powiedziec o co chodzi? - spytał sie Max. - Nierozumiem.. - Nie udawaj! Nie lubie kłamstwa.. - Naprawde nie wiem o co Ci chodzi. - O Jacka. Zerwał ze swoją dziewczyną. Zmusiłaś go? - Nie no co ty! Ale dlaczego?.. Zerwał z nią..? - zdziwiłam się - Tak.. Dokładnie. Ania.. zawsze ją wychwalał i zrozum nie wiem dlaczego teraz miałby ją zostawić. Chyba że tym powodem byłabyś ty. To go rozumiem. Jesteś niesamowita. Wtedy nasze oczy się zetkneły ze sobą... Nie wytrzymałam i musiałam jakoś odragować.. Pocałowałam go.. Tak mocno i czule że niedało się tego opisać. Max nie przestawał widać że mu to pasowało. Ja musiałam się wyluzować. Jego usta były takie kuszące że nie mogłam przestać. Nigdy nie spotkałam chłopaka o tak cudownych ustach. Był najlepszy... Był świetny.. Widziałam jak się uśmiecha gdy się całowaliśmy.. To było urocze. Chciał tego.. Tak samo jak ja. Czułam się troche źle.. Również całowałam się z Jackiem..Narobiłam mu może troche nadzieji? To było może głupie , ale cudowne uczucie u obydwóch chłopców. Max był ode mnie o dwa lata starszy , tak samo jak i Jack. Otworzyłam oczy. Nagle przestaliśmy się całować. - Idziemy się przejść? - spytał oblizując usta. - Tak.. jasne. Szliśmy plażą czasem podpatrując na siebie. Czuliśmy się 'niezręcznie' , a przynajmniej ja się tak czułam. Cały czas myślałam że popełniłam błąd i z Erykiem i z Jackiem i teraz również z Maxem. - Wiesz.. - Jack Cię kocha.. - powiedział Max. - Co? - Jak to? - oszalałam ze zdziwienia. - To znaczy.. podobasz się mu. - Nie moge mu tego zrobić. -Wiem że jak się zakocham będzie jeszcze ciężej się od Ciebie 'uwolnić'. Nie możemy być razem. Mój kumpel poznał Cię pierwszy to by było nie fair. - Łoo.. Zabolało. - A czy ja mówiłam że mamy być razem..? - powiedziałam. - Nie.. - Ale to całowanie wszystko wyjaśnia. - Mamy taki układ między mną , a Jackiem. -Kiedy jest fajna dziewczyna.. jest wyścig.. kto pierwszy ten lepszy. - Czyli ty nie możesz ze mną być..? - zapytałam obużona. - Tak , dokładnie. - To głupie! Jesteście obydwoje głupcy! Czy ja wam mówiłam że z wami będę? Nie! Więc o co wgl ta afera! Wiesz.. nie chce mi się z tobą gadać! Za dużo wrażeń jak na dziś... - spłyneła mi jedna mała łezka z wycięczenia. - Jakich wrażeń?.. -Widac było że nic nie wiedział.. - Z Jackiem. -Ale nie chce o tym gadać.. - Całowałaś się z nim?! - Prawda!? - Dlatego mówiłaś "czy ja wam mówiłam że z wami będę?!".. - Już rozumiem!.. Jak mogłaś. Wykorzystujesz nas dwóch? - Nie! To nie tak.. To on zaczął. - Lepiej zwalić na innych. - Ze mną się chciałaś tylko wyluzować , tak? Myslałem że jesteś inna. - Musze iść cześć. - Poczekaj! - Ale i tak poszedł.. Nawet się nie obejrzał. W sumie miał się o co wkurzać. Też bym była zła. Co ja mówie byłabym załamana i w*urwiona..Ale taka prawda. Chciałam się wyluzować. Wróciłam do 'domu' zapominając o Sarze. - Hejj , maleńka. - Co to za minka? - spytał Eryk. - Aaa.. Taka se. - powiedziałam nieco załamana. Tak to dobre określenie byłam po prostu załamana. Wykorzystuje chłopców. Co się ze mną dzieje do cholery?! - Co się stało..? - Ze mną możesz być szczera. - chwycił mnie za ręce i podprowadził do siebie. - Nic się nie stało, naprawde. - Jestem troche zmęczona. - powiedziałam odwracając głowe w inną strone. - Dobra. - Jak będziesz chciała pogadać zawsze jestem do usług.. - miał już odejść, aż nagle chwyciłam go za ręke. - Co się dzieje? - powiedział. - Nic po prostu , jestem głupia. - Wiesz jak głupia?! - Co ja sobie myślałam wykorzystuje chłopaków.. - zapłakana mówiłam. - Hejj , mała popatrz na mnie.. nie martw się! - Wszystko się ułoży. - Niby kiedy?! - łzy spływały mi po policzkach. - Napewno kiedyś.. - Lekko położył rękę na moich policzkach i otarł moje łzy. - Kocham Cię! - Kocham Cię jak brata. -Zawsze mi pomagasz.. - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam, a on zamarł ze ździwienia. - Ja Ciebie też. - Kocham Cię najbardziej na świecie. - powiedział , a ja patrzyłam przytulając się w jego oczy. - Jesteś kochany. -Wiem mała, wiem... - i obdarzył mnie jednym lekkim pocałunkiem w policzek. Był taki lekki że nie myślałam o niczym innym tylko o nim. - Chcesz się położyć? - pokiwałam głową na zdecydowane "Tak". Wziął mnie na ręce jak swoją dziewczyne i zasiósł na góre. Ściągnął mój sweter , spodnie i pocałował mnie w czoło. Widział mnie już wiele razy w bieliźnie , więc się "dawałam". - Zostań ze mną , prosze. -powiedziałam , smutno. - Dobrze. - Wszedł pod pościel i pozwolił mi położyć głowe na jego ramieniu, sam otulił mnie ręką. Kochałam go za to. Za tą jego czułość. Był taki ciepły..zasnełam w niecałej minucie. Ranek Obudził mnie dzwonek komórki. Dzwonił Jack. Nie chciałam odbierać. Zauważyłam że nie ma obok mnie Eryka. Ubrałam się w coś na luzie (na szybko). I zeszłam na dół. Niestety nikogo tam nie zastałam. Sprawdziłam wszystkie pokoje ale również nikogo nie było. Zrobiłam sobie omlety i polałam miodem. Jadłam w ciszy, nie rozmyślając nad niczym. Lubiałam taki spokój.. Oczywiście od czasu do czasu. Tak to nie mogłam usiedzieć na mniejscu! Wstałam napiłam się tradycyjnie soku pomarańczowego i zabrałam swoją torebke i okulary. Szłam w kierunku plaży. Rozglądałam się ale i tak nie mogłam nikogo "dopatrzyć". Zastanawiałam się czy nie jestem ślepa.. Tak to śmieszne ale rzeczywiste! Usiadłam na piasku i zaczełam pisać sms do Eryka: "Hej, zastanawiam się gdzie zniknąłeś!? Gdzie jesteś? " Długo czekałam na marne. Nie odpisał. Martwiłam sie o nich wszystkich. Miałam w zamiarze iść do Maxa i wszystko mu wytłumaczyć. Ale tak naprawde nie wiedziałam co chce mu powiedzieć? "Przepraszam za to że Cię wykorzystałam?" że ich poznałam. Naprawde. Miałam serdecznie wszystkiego dość! Wstałam i szłam powolnym krokiem ale nie w strone Maxa tylko domu. Gdy weszłam przywitał mnie Eryk z kwiatami w ręku. Po całym domu wisiały balony. Nie wiedziałam na początku o co chodzi. Jak mogłam zapomnieć? Jaka ja głupia.. - Cześć, słoneczko! - Zapomniałaś o naszej rocznicy? - powiedział Eryk wręczając mi kwiaty i dając buziaka. - Chyba zapomniałam! - Dziękuje Eryczku. - Nie trzeba było! - zaśmiałam się , odbierając kwiaty i oddając pocałunek. Było mi głupio bo ja nic dla niego nie miałam. - Mam zaplanowany cały dzień. - Pojedziemy w fajne miejsce ok? - Sam na sam. Jak przyjaciele , wkońcu to nasza 5 rocznica przyjaźni , wszystko zaplanowałem. - Tak! Tak! Tak! - Jezu jakiś ty kochany! Uwielbiam Cię! - i pobiegłam szybko przebrać się w coś fajnego i odświerzyć się. Nałożyłam lekki makijaż nie wyzywający i ubrałam się. - Pięknie wyglądasz! - Wiedziałem że ubierzesz się w coś na luzie i dobrze. - powiedział. - Ale ja Cię uwielbiam , Haha - zaśmiałam się. - Chodźmy - chwycił mnie za rękę. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy gdzieś w nieznajome mi miejsce. Śpiewaliśmy piosenki , było tak cudownie. Gdy wysiedliśmy kupiliśmy sobie lody i poszliśmy pozwiedzać tyle miejsc. Ta wyspa była wspaniała... Eryk tak wszystko zaplanował... Idealnie! - Dasz się jeszcze zaprosić na kolacje? - zapytał. - Jasne że tak! - odpowiedziałam Tylko nie chce żebyś przepłacał.. - Nawet się nie wygłupiaj ,dziewczyno! Poszedliśmy do restauracji o nazwie "For lovers"- (Dla zakochanych). Pomyślałam że to troche dziwne że Eryk prowadzi mnie w takie miejsce skoro nie jesteśmy parą, ale i tak nie zastanawiając się dłużej poszłam bez sprzeciwu. Gdy weszliśmy do środa grała piękna muzyka: The Wanted - Lie to me. Zakochałam się w niej. Przypomniały mi się wszystkie dawne chwile z Erykiem. Kiedy bawiliśmy się na placu zabaw jak 5 latki ! Albo kiedy jeździliśmy wózkiem z Biedronki ! Było tak fajnie. Wszystko było łatwiejsze...proste. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!! ZACZYNAM OD PRZEPROSIN PONIEWAŻ ZBIERAŁAM SIĘ DO NAPISANIA TEGO PRZEZ MIESIĄC! PRZEPRASZAM!!! MYŚLE ŻE CHOCIAŻ JEDNA OSOBA TO CZYTA! BO NAPRAWDE ZALEŻY MI NA TYM. MYŚLE ŻE NIE PISZE NA MARNE I ŻE CHODŹ POŁOWA SIĘ Z TEGO WAM PODOBA! DLATEGO NIE PISAŁAM ŻE NIE MIAŁAM WENY. MIAŁAM DUŻO PROBLEMÓW I WAŻNYCH SPRAW. PRZEPRASZAM! WYNAGRODZE JEŚLI BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY! UDOWODNIJCIE ŻE CHCECIE TO CZYTAĆ! POZDRAWIAM I CAŁUJE ;*
25 maja 2014 roku, godz. 00:14 14 września 2009 roku, godz. 1:40 17,5°C 21 stycznia 2010 roku, godz. 00:24 1,9°C 26 marca 2010 roku, godz. 9:03 72,6°C 21 kwietnia 2010 roku, godz. 14:59 23,1°C 23 lipca 2010 roku, godz. 22:28 84,2°C 26 sierpnia 2010 roku, godz. 16:18 259,9°C 9 maja 2012 roku, godz. 22:15 12 sierpnia 2012 roku, godz. 14:12 6,3°C 27 listopada 2012 roku, godz. 21:01 1,9°C 28 maja 2013 roku, godz. 00:24 14,4°C 31 lipca 2013 roku, godz. 10:56 12,4°C 26 listopada 2013 roku, godz. 21:25 9,2°C 15 stycznia 2014 roku, godz. 7:19 8,6°C 4 sierpnia 2016 roku, godz. 23:31 5,8°C Wyszukiwarka Gdyby tylko owoc Twoich przemyśleń zechciał się skrystalizować w postaci aforyzmu, wiersza, opowiadania lub felietonu, pisz. W przeciwnym razie godnie milcz.
Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » Kocham cię nad życie. Jesteś moim szczęściem. Pociechą na szare dni. Niedawno tuliłam do piersi, kołysanki śpiewałam, przed troskami chroniłam. Niepostrzeżenie stałeś się dorosły. Z dumą patrzę na twe sukcesy. Nadal synku martwię się o ciebie W moim sercu moc miłości płonie. Masz w nim miejsce na stałe. Jesteś najważniejszy, najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Oby to szczęście do końca życia trwało. Bliskość i miłość czuję. Zawsze jesteś przy mnie w potrzebie – dziękuję. Napisany: 2019-07-08 Dodano: 2019-07-08 08:49:16 Ten wiersz przeczytano 476 razy Oddanych głosów: 7 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało