Indywidualne mistrzostwa Polski na żużlu – coroczna seria turniejów, wyłaniająca najlepszych spośród polskich żużlowców. Początki rozgrywania IMP sięgają początków sportu żużlowego w Polsce – pierwsze turnieje mistrzowskie rozgrywano na odpowiednio przystosowanych motocyklach drogowych, z podziałem na klasy, w zależności
Doping rozpoczęliśmy od głośnego "Jesteśmy zawsze tam", który miejscowi skwitowali buczeniem i gwizdami. Na wyjście nie zabrakło tradycyjnego "Mistrzem Polski jest Legia" a w trakcie spotkania repertuar był mocno zróżnicowany, co możecie sprawdzić na poniższym filmie.
Legia Warszawa zremisowała bezbramkowo z Lechią Gdańsk i została mistrzem Polski! Stołeczny klub walczył do końca, i po końcowym gwizdku czekał na informację ze stadionu w Białymstoku. Gdy okazało się, że Jagiellonia zremisowała 2:2 z Lechem, piłkarze oraz kibice "Wojskowych" zaczęli wiwatować i świętować! Zapraszamy na nasze materiały pomeczowe: wypowiedzi trenerów
Do Końca Moich Dni Legia Warszawa tekst piosenki oraz tłumaczenie. Obejrzyj teledysk z Youtube i posłuchaj mp3 z YT. Sprawdź chwyty na gitarę. Dodaj Swoją wersję tekstu i chwyty gitarowe.
Ten ostatni ma zwiększyć pole manewru w ataku. Widzew przed startem sezonu jest swego rodzaju niewiadomą. Możliwe, że to rok, który przyniesie pewne odpowiedzi względem łodzian. Jest szansa, że stanie się jasne, czy prawdziwa była twarz zespołu z jesieni, a może jednak z wiosny.
Serdecznie zapraszam do rejestracji: https://lnkd.in/eCFG7jUF. attorney-at-law, in-house counsel at Legia Warszawa S.A. 1mo
. Artur Boruc o pożegnalnym meczu: Jest po to, żebym mógł się poryczeć [WYWIAD] Data utworzenia: 19 lipca 2022, 19:33. W środę o godz. 18. Artur Boruc (42 l.) pożegna się z kibicami Legii Warszawa meczem z innym klubem, gdzie ma status legendy — Celtikiem FC. Bramkarz opowiada nam o tym spotkaniu, a także o dwóch ostatnich sezonach po powrocie do Legii i swoich planach na przyszłość. Artur Boruc o pożegnalnym meczu: Jest po to, żebym mógł się poryczeć Foto: Piotr Kucza / FOTOPYK Fakt: Jak było z biletami na Celtic? Kibice narzekali na wysokie ceny [60-130 zł, później zostały obniżone— red.], a pan tylko podgrzał atmosferę filmikami w mediach społecznościowych... Artur Boruc: Sprawa jest prosta. Nie mam absolutnie żadnych profitów ze sprzedaży biletów na ten mecz. To wydarzenie, które się już nie powtórzy. Ani w moim życiu, ani kibiców. Miało to wpływ na moje słowa. Spontanicznie zareagowałem na to, że znalazłem się pod lekkim ostrzałem. W środę łezka zakręci się w oku? — To będzie moje święto. Myślę, że dlatego jest ten mecz, żebym wreszcie mógł się poryczeć. Emocje będą większe niż podczas pożegnania z reprezentacją Polski w 2017 r.? — Uroniłem wtedy łzę, reprezentacja była dużą częścią mojego życia. Z Legią jestem jednak związany, od kiedy byłem nastolatkiem. Kiedy tylko miałem okazję, przyjeżdżałem do Warszawy. Wielu z tych wizyt później nie pamiętałem, ale nawet to było fajne. Wspomnień i tak jest niesamowicie dużo. Dlatego w środę o łzę na boisku będzie łatwiej. W stolicy spędziłem najpiękniejsze momenty mojego życia. Nadal je spędzam. Co z pańską przyszłością? — Wydaje się być świetlana. A konkretnie? — Jestem po rozmowach z władzami klubu. O szczegółach będziemy informować w odpowiednim czasie. Przed meczem z Celtikiem mój zakres obowiązków jest trochę szerszy niż zwykle. Przy okazji zmienia się moja rola. Z piłkarza na swego rodzaju ambasadora klubu. Poza tą funkcją widzi się pan w innej roli w klubie? — Powiem szczerze, nie wiem. Na razie chciałbym trochę pożyć. W sobotę w godzinie meczu odpalić grilla ze znajomymi i się z nimi cieszyć. Głównie temu się poświęcę. Rzeczywiście mam kilka planów, które urodziły się w głowie i chciałbym je zrealizować. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to zrobię. Jak oceni pan dwa ostatnie sezony, po powrocie z Anglii? — Wróciłem do Legii, żeby zdobyć mistrzostwo Polski i zagrać w Europie. Spełniłem te cele i jestem z tego powodu szczęśliwy. Chociaż w pierwszym sezonie nie mogłem do końca cieszyć się z powrotu, bo graliśmy bez publiczności. A drugi... wiadomo, jaki był w naszym wykonaniu. Rozegrał pan w nim tylko 11 meczów w Ekstraklasie. Jest mały żal do trenerów, że nie było ich więcej? — Jestem piłkarzem, nie decyduję o tym, czy gram. Od tego jest trener. Niezależnie od tego, czy wybór jest łatwy, czy nie. Jako profesjonalista musiałem się z tym pogodzić. To, co myślałem, jest już tylko i wyłącznie moją sprawą. Tym akurat dzielił się nie będę. (śmiech) Losy potoczyły się w ten sposób, że sam trochę sprowokowałem pewne sytuacje. Tak pewnie miało być. Liga pod lupą Faktu. Legia Warszawa przed ważnym sezonem. Gorzej niż ostatnio być nie może? Choćby tym, że nie zapłacił pan kary za zachowanie po czerwonej kartce w meczu z Wartą Poznań? Chciał pan, żeby zapłacił ją klub? — Absolutnie, nie pozwoliłbym sobie na coś takiego. Od początku nie do końca przemawiało do mnie to, czym zajmuje się Komisja Ligi. Mam wrażenie, że zaczęło się od pierwszej kary, za wpis na Instagramie. To mnie wtedy troszkę nakręciło, a konsekwencją była następna kara, która wydaje mi się śmieszna. Dlaczego nie zapłacił pan tej kary? Zamknęło to drogę przed pożegnaniem z kibicami w meczu o stawkę. — W mojej głowie ma to sens, ale pewnie nie każdy będzie myślał w ten sposób. Z doświadczenia wiem, że w innych europejskich ligach nie ingeruje się aż tak bardzo w życie prywatne piłkarzy. To bardzo dobre podejście. U nas... nie wiem, czy ktoś szukał pracy, czy się nudził. Grzywna do tej pory nie jest uregulowana? — Nie ma takiej potrzeby. Żałuje pan czegoś, co zrobił lub nie w trakcie kariery? — Absolutnie, niczego bym nie zmienił. A grudniowa historia z zatrzymaniem przez kibiców autokaru, którym wracaliście z przegranego meczu w Płocku? Jeśli ktoś mógł przemówić do rozsądku chuliganom bijącym piłkarzy, to pan. Co się wtedy stało? — Nie pamiętam, naprawdę. To była chwila, do tego tak dawno. Niech tak zostanie. Pan w ostatnim sezonie utożsamiał się bardziej z piłkarzami czy kibicami? — Wiem, jak czuli się kibice. Pamiętam swoje emocje, kiedy oglądałem mecze Legii spoza granic kraju i drużynie nie szło. Wiem też, jak czuje się piłkarz, który non stop dostaje baty. W niektórych klubach mi się to zdarzało. Ciężko mi teraz odpowiedzieć na to pytanie w racjonalny sposób. Teraz, z racji tego, że skończyłem karierę, czuję się bardziej kibicem. Ale kiedy jest się profesjonalnym piłkarzem, nie można do końca otworzyć się na dany wybór. Kacper Tobiasz, nastolatek z Żylety, który został pierwszym bramkarzem Legii [WYWIAD] Jeśli chodzi o obsadę bramki Legii, zostawia pan ją w dobrych rękach? Latem rywalizację wygrał niespełna 20-letni Kacper Tobiasz, ale rok starszy Cezary Miszta na pewno nie odpuści. — Obaj byli gotowi do gry, czekali aż ktoś na nich postawi. Da, że tak powiem, przyzwolenie na błędy. Absolutnie ich nie wychowywałem. Obaj mają swoje charaktery, są świetnymi chłopakami. Fajnie, że tak jest. Podczas meczu z Celtikiem na murawie mają pojawić się Arkadiusz Wrzosek i Tomasz Sarara, którzy w sierpniu w hali Torwar po drugiej stronie ulicy Łazienkowskiej zawalczą na KSW 73. Jak typuje pan tę walkę? — Bezapelacyjnie stawiam na Arka Wrzoska. Poza Wrzoskiem przyjaźni się pan choćby z Andrzejem Fonfarą, byłym pretendentem do tytułu mistrza świata w boksie. Gdyby odezwało się KSW lub inna organizacja, rozważyłby pan walkę w MMA? — Nie wiem, czekam na propozycję (śmiech). Ale jeśli się nie pojawi, nie będzie tragedii. Z głodu nie umrę. Rozmawiał Tomasz Dębek Josué: Legię interesuje tylko mistrzostwo. Poprzedni sezon był do d... dla nas i kibiców [WYWIAD] /4 Piotr Kucza / FOTOPYK Boruc w środę rozegra pożegnalny mecz /4 Piotr Kucza / FOTOPYK Bramkarz jest idolem kibiców Legii Warszawa /4 Piotr Kucza / FOTOPYK W reprezentacji Polski rozegrał 65 meczów /4 Marcin Szymczyk / FOTOPYK Zdobył dwa mistrzostwa Polski, w 2021 i 2002 roku Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
- Stołeczny zespół ma obecnie 12 punktów przewagi nad poznaniakami. Nie wyobrażam sobie, że legioniści roztrwonią taką przewagę w ekstraklasie. Sądziłem, że to Lech będzie najtrudniejszym rywalem w walce o mistrzostwo. W Poznaniu zawsze mówiło się o tytule, choć w ostatnim czasie pojawiały się tematy dotyczące budowy drużyny i gry młodzieży. Ale kibice „Kolejorza” chcą, żeby klub toczył batalię z Legią. Myślałem, że tak się stanie. Aktualnie w to nie wierzę, patrząc przez to jak „Wojskowi” funkcjonowali w Poznaniu. Legia musi wygrać cztery, może pięć meczów do końca ligi i zostanie mistrzem Polski. Przy założeniu, że inni będą wszystko wygrywać, co jest też raczej mało prawdopodobne. Uważam, iż sprawa mistrzostwa jest już – jak dla mnie - rozstrzygnięta. Oczywiście nastąpi walka o miejsca pucharowe, medalowe, utrzymanie… Tam jest bardzo ciekawie. Myślę, że na tym możemy się Zachowałbym się tak samo jak trener Aleksandar Vuković. Mając na uwadze, co się stało rok temu po meczu w Gdańsku. Wówczas legioniści wygrali dość szczęśliwie. Było wtedy sporo kontrowersji, szczególnie po ręce Artura Jędrzejczyka. Dokładnie pamiętamy akcją marketingową Legii – szczerze mówiąc, nie podobało mi się to. Byłem zniesmaczony rękawicami Jędrzejczyka i hasłem: „Razem obronimy mistrzostwo”. Gdzieś los pokarał wtedy klub. Artur dostał wtedy piłką w rękę i pojawiły się wątpliwości – czy powinien być rzut karny, czy nie. Ta akcja miała miejsce dwa dni po spotkaniu i legioniści przegrali cztery mecze. Cieszę się, że Legia ma teraz dużo pokory w sobie. W sobotę wieczorem oglądałem z odtworzenia jeszcze dwa mecze: ŁKS-u i Piasta. Analizowałem sobie te spotkania, do późnych godzin pisałem z Mateuszem Wieteską. Widać w nim dużo pokory. Zresztą zawsze tak było, lecz to też głos drużyny. I odbieram to bardzo pozytywne. Myślę, że duża w tym rola i zasługa trenera Michał Karbownik niczym mnie nie zaskoczył w Poznaniu. Ani na plus, ani na minus. Zagrał na solidnym poziomie. Rywale nie przeprowadzili zbyt wiele akcji po jego stronie. Jest prawonożnym lewym obrońcą, który grał na lewonożnego skrzydłowego. Do lewej nogi schodził Puchacz, ale gdy to robił, schodził jednocześnie do lepszej, prawej nogi Karbownika. Dlatego „Karbo” miał czyste kapcie, mógł zapalić fajurkę i czekać spokojnie z sygnałem: „Choć, Tymek. Wiem, co zrobisz. Poczekam na ciebie. Jest jeszcze Mati Wieteska czy Igor Lewczuk”. Tylko raz widziałem akcję w stylu Puchacza, który zbiegł i uderzył. Miał też sytuację w końcówce, ale był to efekt przypadkowego odbicia. Al enie zmienia to faktu, że mógł zostać Zgadzam się z „Vuko”, że nie był to mecz na wysokim poziomie. Bo nie mógł być. Zawodnicy sami nie wiedzą na co ich teraz stać. Poza tym to otoczenie… To tak jakby najlepsi aktorzy graliby w teatrze do pustych krzeseł. Zawsze gra się trochę inaczej. O podaniu Tiby Selekcjoner kadry Polski do lat 21 odniósł się także do prostopadłego podania Tiby, po którym akcję miał Timur Żamaledtinow. – W normalnej, klasowej drużynie takie podanie nie przechodzi. Takiego zagrania nie zobaczysz w Europie, w poważnej piłce, poważnej lidze. Takie podanie nie ma prawa przejść, bo w osi boiska zawsze jest defensywny pomocnik. W Legii tam nie było zawodnika. Oni są wszyscy fajnie rozbiegani, tworzą grę, dobrze czują się z piłką przy nodze… Ale mówię o piłce poważnej, która nadejdzie w sierpniu czy we wrześniu, gdy zaczną się puchary. Gdy takie piłki będą przechodziły, to akcje będą kończyć się bramkami, bo lepszy zespół to wykorzysta. Gdy Legia będzie grała w pucharach i nie będzie miała zawodnika – jak to mówią Włosi – grającego między stoperami, w trójkącie, to będą przechodziły takie podania. Antolić może grać bardziej jako „ósemka”, z prawej czy z lewej strony. Moim zdaniem Legia potrzebuje na dzisiaj takiego zawodnika jak – oczywiście z całym szacunkiem, bo ktoś może powiedzieć, że przesadzam – jest Patryk Dziczek. Gra on właśnie na tej pozycji, na której w Legii brakuje klasowego piłkarza. Takiego, który będzie rozgrywał piłkę i będzie zabezpieczał prostopadłe podania. „Vuko” to inteligentny chłopak i dostrzeże też to, że nie tylko nastąpiło wspaniałe podanie Tiby, ale i błąd w ustawieniu. Tam była autostrada do bramki, a takie rzeczy nie mogą się zdarzać na tym Trudno grało się Lechowi na trójkę dobrze poruszających się po boisku: Martinsa, Antolicia i Gwilię. Przez to piłka była kierowana w boczne sektory boiska, gdzie było dwóch obrońców na prawej stronie – Jędrzejczyk i Vesović. A z drugiej strony lewonożny skrzydłowy grający po prawej stronie, schodzący do środka. Środek był całkowicie zamknięty, a na skrzydłach Legia też miała bardzo dobrych piłkarzy, którzy byli przygotowani na bocznych pomocników Lecha. Miałem takie wrażenie, że około 30. minuty przewaga optyczna należała do Lecha. Poznaniacy zaczęli lepiej operować piłką, mieli okazje – przy 0:0 również – i wydawałoby się, że zabrakło w Wielkopolsce tego, o czym zawsze mówił Mariusz Piekarski. Gdy pracowałem w Poznaniu, a „Mario” grał, to chętnie przyjeżdżał do Poznania, bo mówił: „Jak kogoś nie przestraszycie w ciemnym tunelu, to nie wygracie. Musicie to zrobić, kibice muszą krzyknąć i wtedy gracie”. W sobotnim meczu zabrakło Lechowi głosu kibiców. W którymś momencie poznaniacy złapali fajny rytm, zaczęli grać, ale brakowało popchnięcia kibiców. Jestem ciekaw jak Legia, Wisła Kraków, Górnik Zabrze - czyli zespoły, które najwięcej czerpały z obecności fanów - poradzą sobie w nowej rzeczywistości. Tylko dwóch gospodarzy wygrało mecze w 27. kolejce. To też dużo bramkarzach- Aby zdobyć mistrzostwo Polski, trzeba mieć topowego, wyróżniającego się bramkarza. W tamtym sezonie mistrzem kraju został Piast Gliwice, najlepszym bramkarzem wybrano Frantiska Placha – nie było co do tego wątpliwości. Wcześniej Śląsk Wrocław był niespodziewanym mistrzem: najlepszym bramkarzem uznano Mariana Kelemena. I cała plejada bramkarzy Legii. Zacznę od Kowalewskiego i Stanewa. Potem wskoczył Boruc, po Borucu – Fabiański, czyli reprezentanci. Później był Mucha, Kuciak i – jak to mówi Mariusz Mowlik – bramkarz - Malarz, Arek. Widziałem, że jest teraz bramkarz - Muzyk, który bronił w Legnicy. Obecnie podstawowym golkiperem Legii jest Radosław Majecki, czyli młodzieżowy reprezentant, który jest blisko seniorskiej kadry. To trzeba Legii oddać. Ktoś może ją lubić bądź nie, lecz trzeba ją szanować za to jak radzi sobie chociażby z kwestią bramkarzy. Tam nigdy nie ma pustych przelotowych. Jak odejdzie Majecki jest doświadczony Cierzniak. Być może pojawią się jakieś transfery, bo nie znam szczegółów. Widzę, że młody bramkarz jest wypożyczony do Radomiaka, którego oglądamy w kontekście naszej reprezentacji. Chodzi o Cezarego Misztę, który jest przygotowywany pod kątem tego, że może być w przyszłości następcą Majeckiego. Oczywiście, pojawił się bramkarz - Muzyk, czyli młody, obiecujący zawodnik. Legia zarabia na bramkarzach bardzo duże Różnica między dobrym a „awaryjnym” bramkarzem to 15 punktów w sezonie. Dobry golkiper wybroni ci 7-8 punktów w sezonie, a słabszy golkiper – zawali 7-8 punktów. Robi się zatem 15 „oczek”. W tym momencie Legia ma 12 punktów przewagi nad Lechem. To pokazuje naocznie, gdzie jest problem Mateuszu Wietesce- Uważam, że Mateusz Wieteska jak najbardziej znajduje się w kręgu zainteresowań selekcjonera Jerzego Brzęczka. I prędzej czy później otrzyma powołanie. Myślę, że zasługuje na nie. Czy sobie poradzi? Czas pokaże. To ułożony chłopak, który bardzo dobrze prezentuje się na boisku i fajnie się z nim współpracuje. To człowiek świadomy swoich wartości, ale i też braków. Można z nim pożartować, przekazać mu coś w żartach, on to odbierze jako dobrą monetę. Bardzo długo pisałem z nim po meczu w Poznaniu, bo wiedziałem, że nie śpi, wraca z Legią do W kontekście Wieteski słyszałem o konkretnym klubie z Anglii. Dzwonili do nas, pytali o „Wietesa”. Mieli go bardzo dobrze rozpracowanego. Chodzi o Middlesbrough, które wykazywało spore zainteresowane. To było w lutym, chwilę przed zamknięciem okna transferowego i wybuchem pandemii.
14-05-2022 / 19:25(akt. 14-05-2022 / 19:31)Lech Poznań został mistrzem Polski na kolejkę przed końcem rozgrywek ligowych (2021/22). Drużyna z Wielkopolski zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy dzięki temu, że Raków Częstochowa nie wygrał z Zagłębiem w Lubinie (0:1).W tym momencie "Kolejorz" ma na koncie 71 punktów w 33 meczach (21 zwycięstw, 8 remisów, 4 porażki) i 5 "oczek" przewagi nad Rakowem Częstochowa, który jest wiceliderem tabeli. W ostatniej, 34. kolejce zespół prowadzony przez Macieja Skorżę (były trener Legii Warszawa) zmierzy się u siebie z Zagłębiem Lubin ( godz. 17:30). Dla poznaniaków to 8. mistrzostwo w historii, ostatni raz sięgnęli po ten tytuł w 2015 osób zarejestrowanych pojawiają się w tym artykule automatycznie. Komentarze osób niezalogowanych wyświetlą się po zatwierdzeniu przez moderatora.
W ostatnim meczu Mistrzostw Polski Juniorów Starszych rozgrywanym w Grudziądzu Legia pokonała 2:1 (2:1) chorzowski Ruch i zdobyła tytuł mistrza kraju. To trzeci tytuł mistrzowski dla piłkarzy Legii (po zwycięstwie w Ekstraklasie i Młodej Ekstraklasie). Warszawiacy objęli prowadzenie po golu w 20 minucie Kamila Rozmusa. Druga bramkę na dwie minuty przed przerwą dołożył Bartłomiej Kalinkowski. Niestety rywale jeszcze przed przerwą zdołali zdobyć kontaktowego gola. W drugiej części meczu wynik nie zmienił się i dzięki porażce Cracovii z Arką 1:5 tytuł powędrował do stolicy. Jakub Arak z czterema bramkami na koncie został ex aequo królem strzelców turnieju finałowego, a Grzegorz Tomasiewicz został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu z z GrudziądzaLegia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (2:1)Bramki: Kamil Rozmus 20', Bartłomiej Kalinkowski 43' - Sebastian Kopeć 45'Legia Warszawa: Oskar Pogorzelec - Jan Grzesik, Wojciech Kochański, Konrad Budek, Kamil Rozmus - Patryk Sokołowski, Bartłomiej Kalinkowski, Grzegorz Tomasiewicz, Robert Bartczak - Daniel Rosiński, Jakub ArakRuch Chorzów: Dastin Majchrzak - Michał Rutkowski, Sebastian Kopeć, Mariusz Malec, Jakub Malinkowski - Adrian Łukaszewski, Kamil Sierka, Patryk Kuras, Rafał Skwarczyński, Miłosz Trojak - Daniel Jagodziński
W przewidywaniach, które przygotowały zakłady bukmacherskie live na nadchodzące rozgrywki, na czoło wysuwają się trzy zespoły. Mowa tutaj o Rakowie Częstochowa, Lechu Poznań, a także Legii Warszawa. Czy ktoś jeszcze będzie w stanie dołączyć do tego grona? Raków Częstochowa Podopieczni Marka Papszuna w dwóch poprzednich sezonach musieli obejść się smakiem na finiszu rozgrywek. Raków Częstochowa w obu przypadkach zakończył zmagania na drugiej pozycji, a niesmak pozostał szczególnie po poprzedniej kampanii, gdzie na 3. kolejki do końca byli liderem Ekstraklasy. Częstochowianie wyraźnie rozczarowali swoich kibiców w ostatnich spotkaniach, jednak mimo wszystko po raz kolejny zakończyli rozgrywki z trofeum, jakim był Puchar Polski. Zdaniem wielu ekspertów, którzy regularnie zajmują się rozgrywkami Ekstraklasy, to właśnie Raków Częstochowa jest głównym kandydatem do wywalczenia mistrzostwa Polski. Zakłady bukmacherskie live upatrują jednak większego faworyta w innym zespole i było to widać już w pierwszej kolejce, gdzie Raków wygrał niezmiernie trudne starcie z Wartą. Lech Poznań Nie można zapominać o ekipie mistrza Polski, która zdaniem zakładów bukmacherskich online ma największe szanse na sięgnięcie po tytuł. Sytuacja tego zespołu skomplikowała się jednak po odejściu Macieja Skorży. Na ten moment ciągle nie wiadomo, czego można się spodziewać po nowym trenerze, który zaliczył już między innymi odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów w mocno nieprzyjemnych okolicznościach, a także porażkę w pierwszym meczu ligowym. W drużynie Lecha pod dużym znakiem zapytania stanęła również pozycja bramkarza. Kolejorz dokonał wzmocnienia, które wydawało się, że na długi okres zamknie dyskusję, ale spotkanie z Karabachem otworzyło ją na nowo. Kadrowo ekipa z Poznania jest zdecydowanie najmocniejszym zespołem na polskich boiskach. Na ten moment niewiele wskazuje na to, aby Lech miał się jeszcze osłabić, dlatego też nic dziwnego, że ta drużyna ma największe szanse na wywalczenie mistrzostwa. Walka z Rakowem powinna być jednak pasjonująca do samego końca rozgrywek, tak jak było przed rokiem. Zakłady bukmacherskie live spadły po porażce Lecha ze Stalą. Legia Warszawa Jak feniks z popiołu do grona faworytów do wywalczenia mistrzostwa Polski powraca ekipa Legii Warszawa. Wojskowi w poprzednim sezonie wyraźnie rozczarowali swoich kibiców. Można byłoby nawet określić to w zdecydowanie mocniejszych słowach, ponieważ drużyna, która miała być głównym faworytem do walki o mistrzostwo, znalazła się w strefie spadkowej po rundzie jesiennej. Tak słabego sezonu w wykonaniu tej drużyny nie pamiętają nawet najstarsi górale. Legia jednak dokonała zmiany trenera, dlatego też nic dziwnego, że kibice liczą na lepszą grę swojego zespołu. Kosta Runjaić dostał wymagające zadanie, jakim będzie przywrócenie Legii na właściwe tory, jednak kadrowo jest to na pewno mocna drużyna, która może powalczyć o mistrzostwo. Kolejny mecz Legii będziesz mógł obserwować w zakładach na żywo, ponieważ Lech i Raków mają przełożone spotkania, a Wojskowi nie. Więcej sportu czeka na Ciebie tutaj! Obstawianie zakładów bukmacherskich niesie ze sobą ryzyko uzależnienia. Pamiętaj, że nie może być sposobem na życie. W Polsce korzystanie z usług nielegalnych bukmacherów jest zabronione, możesz grać wyłącznie u tych operatorów, którzy posiadają zezwolenie Ministerstwa Finansów. Cherry Online Polska Sp. z działający pod nazwą PZBuk: zezwolenie MF z dnia 28 czerwca 2018 r. nr Autor tekstu: Filip Mełnicki – obecnie związany z agencją tnbt digital. Od 2 lat w branży iGaming, zajmuje się pisaniem artykułów o sporcie i zakładach bukmacherskich. Prywatnie fan Twardych Pierników Toruń. Na linkedin –
mistrzem polski jest legia tekst